Marilyn Monroe
http://marilyn-monroe.cba.pl/

Lee Strasberg
http://marilyn-monroe.cba.pl/viewtopic.php?f=16&t=428
Strona 1 z 2

Autor:  ElsieMarina [ 24 października 2016, o 22:43 ]
Tytuł:  Lee Strasberg

Lee Strasberg (ur. 17 listopada 1901 w Budzanowie, zm. 17 lutego 1982 w Nowym Jorku) pochodził z żydowskiej rodziny, która na początku XX wieku wyemigrowała z USA. Jego prawdziwe imię to Israel, które później zmienił na Lee. Studiował dramat w Teatrze Sztuki w Moskwie.

Założył własną grupę teatralną dla której był aktorem, reżyserem i nauczycielem aktorstwa. Później opuścił grupę i zaczął pracować na własny rachunek. Miał mały epizod z wytwórnią FOX (był np. współautorem scenariusza do filmu Somewhere in the Night), która po 3 latach go zwolniła. Wtedy Lee na zawsze opuścił wschodnie wybrzeże USA i znienawidził wszystko, co wiązało się z filmem.

W 1949 roku rozpoczął swoją przygodę z Actors Studio gdzie po 2 latach stał się dyrektorem placówki.

Z ciekawostek to Lee pojawił się 7 razy na ekranie w tym np. w "Ojcu chrzestnym II".

Trzykrotnie żonaty:

Nora Krecaun (1926 – 1929) do jej śmierci
Paula Miller (16 marca 1934 – 29 kwietnia 1966) do jej śmierci na raka.
- córka Susan (ur. 22 maja 1938 zm. 21 stycznia 1999)
- syn John (ur. 20 maja 1941)
Anna Mizrahi, sefardyjska żydówka (??? – 17 lutego 1982) do jego śmierci, dyrektor "Lee Strasberg Theatre and Film Institute"
- syn Adam (ur. 29 lipca 1969)
- syn David (ur. 30 stycznia 1971)

Powyższy wykres pochodzi z http://www.wikipedia.org

Autor:  Narcissa [ 24 października 2016, o 22:52 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Kojarzę, że prowadził Marilyn do ołtarza.

Autor:  ElsieMarina [ 25 października 2016, o 17:37 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

"Lee był czczony jak świętość - wyznał Elia Kazan, dodając, że przez lata Lee Strasberg - uważał, iż aktorzy będą się korzyli przed siłą jego retoryki i intensywnością uczuć. Im aktorzy byli bardziej naiwni i wątpiący w siebie, tym Lee miał nad nimi większą władzę. Im stawali się sławniejsi i odnosili sukcesy, tym bardziej mu ta władza smakowała. Znalazł idealną ofiarę - wielbicielkę w Marilyn Monroe".

Jak strasznie to brzmi... ale w sumie ludzie zawsze chcieli mieć i władzę i pieniądze więc w pewnym sensie postawa Lee mnie nie dziwi. Odpycha jednak fakt, że posługiwał się w tym celu innymi ludźmi, którzy mu ufali i uważali go za bóstwo. Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Z biegiem lat, zupełnie zmienia się moje podejście do niektórych osób z otoczenia Marilyn. Widzę więcej zła.

Autor:  Narcissa [ 25 października 2016, o 17:47 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Bardzo mało o nim wiem, stąd trudność w dokonaniu obiektywnej oceny jego osoby. Z tych niewielu informacji wyłania się obraz bardzo pewnego siebie, charyzmatycznego i gwałtownego człowieka, umiejącego wykorzystać swoją władzę i osiągnąć z niej korzyść. Myślę, iż był to mężczyzna, który doskonale potrafił odnaleźć się w danej sytuacji, przybrać odpowiednią "maskę" w zależności od okoliczności.

Autor:  ElsieMarina [ 25 października 2016, o 17:59 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Mam nadzieję, że w tym wątku uda nam się zebrać dużo istotnych informacji, które rzucą nam klarowne światło na jego osobę. Może nie był opanowanym, łagodnym człowiekiem, ale trzeba pamiętać, że Marilyn mu ufała i poniekąd on jej bardzo pomógł.

"Byliśmy niczym nawróceni na nową religię - powiedział aktor Eli Wallach o początkach Studia - Nie rozumieliśmy niczyjej gry poza naszą. Każdy inny aktor był dla nas poganinem".

"Czasami wykraczał poza obszar, który lepiej byłoby pozostawić psychiatrze" - wspominała Anne Jackson, członkini Studia, która grała Szekspira i która poślubiła Eli Wallacha.

"Mój ojciec chciał - wspomina jego córka Susan - wydobyć z niej [Marilyn Monroe] wszystko, z czym nie mogła się uporać, wszystko, co tłumiła w sobie na temat przeszłości i wykrzesać z niej całą energię. Aby to wszystko osiągnąć, powiedział, będzie musiała popracować nad tym w otoczeniu prawdziwych fachowców... Mój ojciec pociągał Marilyn, bo choć formalnie miał niewielkie wykształcenie, rozumiał naturę ludzką i dlatego natychmiast przyjęła jego propozycję. Fascynowała ją natura ludzka, szczególnie jej własne. Pisane im było, że się spotkają i będą razem pracowali".

Autor:  Narcissa [ 25 października 2016, o 18:18 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

On z pewnością bardzo pomógł Marilyn i jak każdy dbał też o własne korzyści, co w żadnym wypadku nie czyni z niego diabła.
Zauważmy i mocno podkreślmy - nie sprzedał praw do zarządzania wizerunkiem MM. Chyba nawet nie ujawnił żadnych prywatnych szczegółów na temat jej osoby.

Autor:  Narcissa [ 26 października 2016, o 23:06 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Gdy Lee się urodził, Budzanów był częścią Polski, obecnie jest to miasto należące do Ukrainy.

Autor:  ElsieMarina [ 26 października 2016, o 23:10 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Czytasz mi w myślach bo miałam napisać że Lee pochodzi z Polski :)

Autor:  Narcissa [ 30 października 2016, o 17:57 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Marilyn mieszkała ze Strasbergami przez osiem lat.

Autor:  ElsieMarina [ 30 października 2016, o 20:28 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Lepiej napisać, że pomieszkiwała u nich. Pewnie przez okres jak była już po rozwodzie (lub przed ślubem) i przebywała w Nowym Jorku. Bo tak to mieszkała z Arthurem.

Autor:  Narcissa [ 1 listopada 2016, o 18:27 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Anna Strasberg o Lee:

Skromny - wspaniały nauczyciel.
Lee kochał rodzinę, tę, którą stracił i tę, którą sam założył. Kochał muzykę, zwierzęta i uczenie innych. Mógł uczyć jedną osobę tak, jak mógł uczyć tysiąc. Ucząc motywował ich, gromadził i dzielił się wiedzą. Lee uczył się od dzieci, on pracujących ludzi. Mawiał, że jeżeli nie nauczył się czegoś nowego każdego dnia, to nie żył.
Lee zawsze traktował Marilyn w bardzo realny sposób, nigdy jako gwiazdę filmową.

Ulubione historie Anny o MM, które opowiedział jej Lee:

1) Gdy Cheryl Crawford i Elia Kazan poznali Marilyn z Lee, ponieważ chciała z nim pracować, Lee początkowo odmówił. Wiedział, że mógłby być krytykowany, ponieważ ona była taka sławna i zawsze notorycznie się spóźniała. Powiedział jej, że gdy się spóźnia, obraża ludzi, z którymi się spotyka i przeszkadza innym aktorom. Marilyn odpowiedziała: "Ale Lee, jestem psychicznie niezdolna, żeby być na czas!" Na co Lee odparł: "W porządku. Jeśli nie możesz być na czas, możesz być wcześniej".

2) Gdy jej matka była w szpitalu, Marilyn siadała na swoim łóżku w Hollygrove i patrzyła przez okno na wieżę ciśnień, mieszczącą się z tyłu byłego RKO Studio, obecnie Paramount i marzyła, żeby pewnego dnia przejść frontowymi drzwiami tego studia jako aktorka... i rzeczywiście to zrobiła. Marzyła o tym i sprawiła, że stało się to rzeczywistością.

Autor:  Narcissa [ 3 listopada 2016, o 14:23 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Marilyn w rozmowie z Ralphem Robertsem któregoś dnia podczas zdjęć do The Misfits:

Gdyby Johnny był teraz tutaj, moglibyśmy mieć rodzinne spotkanie. Oh, to był mały poślizg, prawda? Ale czuję się członkiem rodziny Strasbergów. Kocham Susie – czasem nie jesteśmy w stanie się porozumieć. Jestem pewna, że czasami jest między nami siostrzana rywalizacja. Tęsknię za Johnnym. Przypuszczam, iż jest to naturalne, że czuję się z nim bardziej komfortowo – ostatecznie, jest mężczyzną. Dałam mu mojego białego thunderbirda, gdy skończył 16 lat – nie sądzę, że szesnastoletni chłopak powinien być bez kółek.

Autor:  ElsieMarina [ 3 listopada 2016, o 22:33 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Susan na pewno również potrzebowała matki, która w tym czasie była pochłonięta pracą i opieką nad Marilyn. Mogę zrozumieć, że Marilyn mogła odczuwać, że Susan czasem z nią rywalizuje. Myślę, że chodziło o Paulę, ale też i o role filmowe. W końcu Susan też chciała błyszczeć na scenie a rodzice poświęcali pod tym względem również Marilyn wiele uwagi. Mogła to być taka właśnie siostrzana rywalizacja o względy rodzicielskie i zawodowe.

Autor:  Narcissa [ 3 listopada 2016, o 22:53 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Tak, Susan mówiła w wywiadzie, że była zazdrosna o uwagę, jaką Lee obdarzał Marilyn. Dla Susan już tej uwagi nie starczało. A reszta to już taka zwykła siostrzana rywalizacja, nic wielkiego. MM też bywała zazdrosna o sukcesy Susan, oczywiście była też z niej bardzo dumna.

Autor:  Narcissa [ 8 listopada 2016, o 17:34 ]
Tytuł:  Re: Lee Strasberg

Z Marilyn and Me:

Lee: "Susan, ona jest chora, ta dziewczyna jest naprawdę chora. Olivier myśli, że ona robi to celowo, ale jeśli widziałby ją w środku nocy w bólu, tak jak ja... jeśli po prostu nie uśmiechałby się do niej, jakby był dentystą..." (...)
Im Marilyn była bardziej chora, mój ojciec, który był zaangażowany w pomaganiu matce przy Marilyn, nie miał dla mnie czasu. Gdy narzekałam, powiedział: "Kochanie, to nie tak, że ona jest ważniejsza od Ciebie. To dlatego, że ona nie miała takich korzyści, jakie Ty masz. W związku z tym musimy jej pomóc. Mama potrzebuje pomocy. Marilyn musi pracować".

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/