Marilyn Monroe
http://marilyn-monroe.cba.pl/

Marilyn Monroe. Życie bez happy endu
http://marilyn-monroe.cba.pl/viewtopic.php?f=12&t=133
Strona 1 z 1

Autor:  ElsieMarina [ 23 listopada 2014, o 12:57 ]
Tytuł:  Marilyn Monroe. Życie bez happy endu

Z książki tej nie dowiecie się niczego nowego. Wielu fanów mogłoby napisać coś znaczenie lepszego i o wiele dłuższego niż 62 strony gdzie każda jest dodatkowo opatrzona zdjęciem przez co ilość tekstu drastycznie maleje. Zdjęcia są ładne, ale autor mógł się postarać dokładniej je opisać. Niektóre z nich zawierają tylko informację „Marilyn Monroe w latach 40 XX wieku”, można było chociaż dopisać kto zrobił zdjęcie. Niektóre są źle podpisane, na przykład fotka z tygrysem, którą zrobił Richard Avedon podpisana została jako Elsie z filmu „Książe i aktoreczka”. Przykro mi, że pierwszy polski biograf MM nie obejrzał tak doskonałego pod względem aktorskim filmu w którym zagrała. Ponadto twierdzi, że Olivier grał „księcia Rumunii”, podczas gdy było to państwo Karpatii. I jak można było nie znać pierwszego zdania jakie wypowiedziała w swoim filmowym debiucie? Nie było to „Cześć”, tylko „Cześć Rad”… jak ja nie lubię takich nieścisłości. Ale najlepsze jest to, że według autora w filmie „Wszystko o Ewie” jest scena w której Marilyn celuje strzelbą w indyka. Ktoś tu chyba naprawdę nie oglądał filmów z Marilyn… jak w takim wypadku można o nich pisać? Dla mnie to niepojęte.
Nie podoba mi się, że zdania nie idą ciągiem na stronie tylko kolumnowo. Ma się przez to wrażenie jakby ktoś robił szkolne notatki i niestety tak w istocie jest. Czasami nie ma spójności, a zdania, zwłaszcza na pierwszych stronach, zaczynają się od słów „w roku 1932 roku”, „w 1924 roku”, „w 1941 roku” – jakby się czytało luźne zapiski historyczne. Autor często zaznacza „Jak pisze Donald Spoto”, „Jak pisze Anthony Summers” itd. Taką biografię to może napisać każdy. Szkoda, że autor ograniczył się tylko do polskich tłumaczeń i nie skorzystał z zagranicznych źródeł.
Nie polecam tej książki bo naprawdę nic nowego nie wnosi. Jest po prostu streszczeniem głównie Spoto i Summersa, dodatkowo opatrzonych cytatami z książki „…własnymi słowami Marilyn Monroe”. Jeśli ktoś posiada te 3 pozycje to naprawdę można sobie odpuścić zakup tej biografii. Jedynym plusem jest ładna oprawa graficzna.

Obrazek

Autor:  castagna [ 26 lutego 2016, o 15:20 ]
Tytuł:  Re: Marilyn Monroe. Życie bez happy endu

całkowicie się z tobą zgadzam, dla mnie jest to lekka tragedia :( nic nowego nie wnosi, same suche fakty, widać, że pan Żywczak chciał zarobić na nazwisku Monroe, szata graficzna piękna, ale to po prostu nie wystarcza

sądzę, że Elsie z Dorcią napisałyby coś zdecydowanie dużo lepszego :twisted: no i oczywiście też miałam wrażenie, że czytam jakieś notatki gimnazjalisty... ba! nawet i ja bym coś lepszego maznęła! :lol:

moja ocena: 3/10 (ponieważ informację są, więc jak ktoś nie siedzi głęboko w temacie, to jemu może przypaść do gustu, no i na wielki plus jest tutaj szata graficzna, szkoda tylko, że zdjęcia są źle podpisane :P no i oczywiście krótka - 62 stron? co to jest? :lol: )

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/